Jankowska Murale Tu Muranów - załadowane Dzień dobry, nazywam się Kasia Jankowska. Znajdujemy się na warszawskim Muranowie. Dzisiaj zapraszam Państwa na spacer szlakiem murali na Muranowie. Zobaczymy, jak historię, którą jest ciężko opowiedzieć, ciężko zobaczyć ze względu na to, jak bardzo ta część miasta została zniszczona w czasie drugiej wojny światowej. Jak zupełnie inaczej wygląda po wojnie. Zobaczymy, jak można upamiętniać żydowskich mieszkańców przedwojennego Muranowa. W jaki sposób opowiadać tę historię. Przede mną monumentalna brama, która jest swoistym wejściem do niezwykłego miejsca na mapie Warszawy, jakim jest Muranów. Bo jest to dzielnica zbudowana na gruzach i z gruzów getta warszawskiego, ale także w swoim założeniu miała być idealną dzielnicą mieszkaniową dla nowego typu człowieka. Zapraszam na spacer. Od niedawna na warszawskim Muranowie możemy spacerować szlakiem murali muranowowskich, które upamiętniają żydowskie mieszkanki i mieszkańców, ale także twórców tego niezwykłego osiedla. Według mnie murale, które znajdują się na Muranowie są niezwykłym przykładem na to, jak upamiętniać żydowskich mieszkańców, ale także historie miejsc. Jak opowiadać o budynkach, ale także o mieszkankach i mieszkańcach dzielnicy, której już nie ma. Jak rozmawiać o tych historiach, kiedy nie mamy fizycznie budynku, ale nadal są tutaj duchy muranowskie. Przed nami mural upamiętniający kobiety Muranowa, który znajduje się na jednej z bram wiodących przez dzielnicę. A jest to adres Nowolipie 3. To właśnie w tej bramie znajdziemy postacie sześciu kobiet, których historia na zawsze splotła się z warszawskim Muranowem. Część z nich przed wojną mieszkała w dzielnicy północnej, czyli część z nich znalazła się tutaj po wybuchu drugiej wojny światowej, bo tak jak już wspominałem to właśnie w tej części miasta było getto. Kogo upamiętnia ten mural oraz w jaki sposób. Spójrzmy. Mamy postać Janiny Bauman, która jest autorką powojennych wspomnień dotyczących czasu getta. Po wojnie zatrudniona w przemyśle filmowym, gdzie pisze i tłumaczy scenariusze filmowe. Jest również marcową emigrantką i żoną socjologa Zygmunta Baumana. Rachela Auerbach, która w getcie warszawskim była twórczynią Kuchni Ludowej. Także reporterką i dziennikarką. Rachela Auerbach brała udział także w poszukiwaniach części Archiwum Ringelbluma. To między innymi Auerbach wskazała miejsce ukrycia pierwszej jego części. Z drugiej strony śpiewaczka, Marysia Ajzensztadt, nazywana słowikiem warszawskiego getta. Kolejna perspektywa ukazuje jeszcze inne postaci. Tekla z Bondarzewskich, związana jeszcze na długo przed wojną z Muranowem, czy Cywia Lubetkin, bohaterka powstania w getcie warszawskim, także bojowniczka powstania w 1944 roku, walczyła na warszawskiej Starówce. I ostatnia postać. Mary Berg, autorka "Dzienników z warszawskiego getta". Sama Mary Berg pochodziła z Łodzi. O tych postaciach troszeczkę wcześniej wspominaliśmy w naszych wcześniejszych filmach z serii "Głosy z warszawskiego getta". Zwróćmy uwagę na technikę, jaką jest wykonany ten mural. Jest to raster. Postacie nam się rozmywają. Bardzo ciężko jest rozpoznać portrety naszych bohaterek, naszych mieszkanek Muranowa z bliska. Kiedy się oddalimy, bardzo subtelnie ujawniają się sylwetki. Za tymi sylwetkami rysują się bloki oraz siatka nowych ulic. To jest ten swoisty palimpsest, czyli to, czym jest dzisiejszy Muranów. I nasze bohaterki, niczym właśnie ta mgła, niczym duchy, przemieszczają się pomiędzy nowymi blokami na Muranowie, pomiędzy tym nowym osiedlem. One zostały wymazane z pamięci, dyskursu, z opowieści, ale są nadal obecne między blokami. Kolejny mural na naszej trasie upamiętnia również żydowskiego mieszkańca przedwojennego Muranowie. Ale nie tylko. Mowa o Ludwiku Zamenhofie, twórcy międzynarodowego języka esperanto, parokrotnie nominowanego do pokojowej Nagrody Nobla. Ale, o czym większość z nas czasem zapomina, wcześniej lekarz - okulista. I to właśnie jego jego dzieciństwo i doświadczenie mieszkania w wielokulturowym Białymstoku sprawiło, że Ludwik Zamenhof chciał tworzyć ideę, która byłaby odpowiedzią na pytanie o żydowską tożsamość, kim my jesteśmy. On widział się jako część wspólnego człowieczeństwa, jako cząstkę wspólnoty, której nie dzieli żaden język. Stąd też ta chęć stworzenia języka, który byłby zrozumiały przez wszystkich i łatwo przyswajalny dla wszystkich. Bardzo chciał, aby ludzie ponad wyznaniem czy ponad narodowością mogli się swobodnie porozumieć. Dzisiaj możemy powiedzieć, że takim międzynarodowym językiem jest język angielski. Z tym że ta idea aby to angielski był popularny w czasach Ludwika Zamenhofa bardzo mu się nie podobała, ponieważ oczywiście język angielski wiąże się z narodem, z konkretnym krajem, tak samo jak język francuski. Natomiast esperanto jest jak najbardziej ponad narody, ponad podziały. Jednak ta zaszczepiona idea późniejszego czasu niestety została zapomniana. Ludwik Zamenhof został pochowany na warszawskim cmentarzu żydowskim, na ulicy Okopowej. Jego nagrobek jest także napisany w języku esperanto. Również jego teść także ma swój grób na warszawskim cmentarzu żydowskim. To są te dwa nagrobki na cmentarzu żydowskim w języku esperanto. Ten mural nie tylko przypomina nam historię Ludwika Zamenhofa, ale przede wszystkim jest poświęcony tej idei języka esperanto. Ale także ma powiedzieć nam, że operujemy podobnymi kodami kulturowymi. Zwróćmy uwagę, mural pokazuje nie tylko postać Ludwika Zamenhofa, ale także szereg innych osób związanych z popkulturą. Między innymi: Albert Einstein czy Dziewczęta z Nowolipek, a także Maria Antonina. Czy postacie związane z kreskówką, m.in.: osioł ze "Shreka". Te wszystkie postacie, osoby, zwierzęta wypowiadają się w języku esperanto. Na pierwszy rzut oka możemy go nie rozumieć. Ale, nawet wycieczki międzynarodowe ten kod kulturowy potrafią odczytać. Potrafimy rozpoznać te postacie. Taki właśnie miał być ten język esperanto, łatwo przyswajalny i rozpoznawalny. Spacerując dalej, ulicą Nowolipki w stronę skrzyżowania z aleją Jana Pawła II, spotkamy kolejny mural na naszym szlaku. W tym wypadku mural upamiętnia twórcę warszawskiego Muranowa, Bogdana Lacherta, którego widzimy za mną. Mural także został wykonany techniką rastra. Mural ten ma także swoje drugie oblicze, swoją drugą stronę. Po drugiej stronie od osiedla, które za nami, został upamiętniony Józef Szanajca, przyjaciel i współpracownik Bogdana Lacherta. Również i ten mural symbolicznie pokazuje nam, czym jest osiedle Muranów dzisiaj. Tak jak wspominamy, miejsce niezwykłe, wybudowane na gruzach i z gruzów warszawskiego getta. Swoiste osiedle-widmo, ale nie tylko, ponieważ Muranów dzisiaj żyje również swoim życiem. Muranów już od jakiegoś czasu staje się dzielnicą nie tylko pełną zieleni ale także pełną lokalnych inicjatyw. I o tych historiach również, mówiących nam o tym czym dzisiaj jest Muranów, usłyszą Państwo na naszej wystawie czasowej "Tu Muranów", na którą serdecznie zapraszam.