Jankowska Nalewki Tu Muranów - załadowane Dzień dobry, nazywam się Kasia Jankowska i dzisiaj zabiorę Państwa w podróż po ulicy Stare Nalewki, niegdyś Bohaterów Getta, a przed drugą wojną światową właśnie Nalewki. Dzisiaj porozmawiamy o tym kawałku przedwojennej żydowskiej dzielnicy w Warszawie. Dzielnicy północnej, dzielnicy nalewkowskiej. Jesteśmy w centralnej części miasta. Nieopodal nas warszawska Starówka, Nowe Miasto z placem Krasińskich. 100 metrów od nas Metro Ratusz Arsenał oraz Plac Bankowy. A przed drugą wojną światową, to właśnie tutaj, za moimi plecami, biegła najbardziej znana oraz bardzo gwarna ulica tej dzielnicy północnej, dzielnicy nalewkowskiej, gdzie przed wojną mieszkała społeczność żydowska. Dzisiaj jest to jeden z bardziej zapomnianych zakątków, najbardziej nieistniejąca ulica, jak zwykło się tu mówić, gdzie biegną tory tramwajowe znikąd-donikąd. Dzisiaj porozmawiamy o tym, jak wyglądało życie w tej części miasta. Kto tutaj mieszkał a także czym zajmowali się żydzi. 90 lat temu, bruk po którym chodzą spacerowicze, był taką bramą do tej dzielnicy północnej, do dzielnicy nalewkowskiej, która często była opisywana jako takie wejście do egzotycznej Warszawy. Z czego to wynikało? Otóż, była to była to jedna z głównych bram, tak mówiąc bardzo obrazowo, do dzielnicy, gdzie mieszkali Żydzi przed wojną w Warszawie. Proszę sobie wyobrazić, że mniej więcej w tych okolicach, przed drugą wojną światową co trzeci mieszkaniec Warszawy był Żydem, Żydówką. Jak ta przestrzeń wyglądała wcześniej? Popatrzmy na przepiękną pocztówkę, która pokazuje nam dokładnie miejsce, w którym się znajdujemy. Tutaj, po tej stronie widać kawałek budynku warszawskiego Arsenału, który na chwilę przed wojną pełnił funkcję archiwum akt. A obok gęsta zabudowa kamienic. Dzisiaj w tym miejscu mamy parking. Proszę sobie wyobrazić, że ta ulica była niezwykle gwarna, głośna oraz także słynęła z różnych zapachów. Dlaczego gwarna? Tędy jeździły trzy linie tramwajowe. To tutaj było to wejście do ciasnej zabudowy na północy Warszawy. I my dzisiaj zobaczymy, jak mniej więcej, ta ulica wyglądała przed drugą wojną światową. Co po niej pozostało, jak najważniejsze wydarzenia związane także z wybuchem powstania w getcie warszawskim zostały upamiętnione. Skupimy się także na tych przedwojennych smakach i zapachach oraz dźwiękach dawnych Nalewek. Idziemy dalej, ruszamy w drogę. Spacerując po dzisiejszym fragmencie Starych Nalewek, warto troszeczkę zboczyć z kursu i wejść boczną bramą do Ogrodu Krasińskich. Ja jeszcze dzisiaj będę o parku wspominała, ponieważ tutaj, gdzie stoimy, znajduje się jedyna zachowana część, pamiątka po bardzo ważnym budynku właśnie na rogu Długiej i Nalewek. A był to pasaż Simmonsa. Ówczesny budynek pasażu Simmonsa był tym, czym dzisiaj myślę w Warszawie i wielu innych miastach, są centra handlowe. Tutaj skupiało się życie kulturalne i artystyczne na przedwojennych Nalewkach. Warto także pamiętać, że to w pasażu Simmonsa miały siedzibę także różnorakie wydawnictwa gazet żydowskich, księgarnie, czy także kabarety, teatry a również żydowskie kluby sportowe. Wróciliśmy na trasę naszych dawnych przedwojennych Nalewek, tych Starych Nalewek. I tutaj dramatycznie przebieg ulicy się kończy. Tak jak już wspominałam, dzisiaj jest to jeden z najbardziej zapomnianych zakątków Warszawy. Natomiast to miejsce jest niezwykle istotne. Tutaj mamy nadal te pamiątki po dzielnicy nalewkowskiej, dzielnicy północnej, po żydowskich mieszkańcach i mieszkankach tej części miasta. Spójrzmy na ten bruk pod naszymi stopami, tory tramwajowe, o których już wspominałam, które dramatycznie kończą swój bieg. Jak to się zwykł mówić, tory tramwajowe znikąd-donikąd. Natomiast skąd ta nazwa Nalewki. Nalewki, nalewkowska dzielnica. Czy tutaj ważono jakiś alkohol? Nic bardziej mylnego. Otóż nieopodal była rzeka. Nazywano ją kiedyś Bełczącą, więc w Warszawie nie tylko Wisła. I stąd też ta nazwa Nalewek, ponieważ tutaj mieszkańcy tej części miasta, przynosili z tej rzeki Bełczącej właśnie wiadrami wodę. Już od końca XIX, początku XX wieku, właśnie tutaj, na tych dawnych Nalewkach, w północnej części miasta, obserwujemy duże zagęszczenie budowy. To tutaj znajdują się te ciasne kamienice z długimi podwórkami, z których właśnie słynęły Nalewki. I im dalej byśmy powędrowali na północ, tym ta dzielnica Północna, nalewkowska będzie biedniejsza. Tym więcej także tej żydowskiej biedoty. Na Nalewkach, przede wszystkim przed drugą wojną światową, mieszkali pobożni i religijni, tradycyjni Żydzi. Tu również można było usłyszeć język jidysz, czyli język żydowski. Chociaż także gdzieniegdzie przemierzała ludność żydowska zasymilowana i także chrześcijanie. Skoro chrześcijanie na tych żydowskich Nalewkach? Proszę sobie wyobrazić, że ulica Nalewki, ze względu na swoją zabudowę ale także długie i wąskie podwórka, słynęła ze sklepów. To tak jak właśnie pasaż Simmonsa, o którym wcześniej opowiadałem było centrum handlowym. Natomiast także malutkie sklepiki czy warsztaty rzemieślnicze były, kolokwialnie mówiąc, wciśnięte w te ciasne długie podwórka Nalewek. Więc proszę sobie wyobrazić ten gwar hałas w tej części miasta, również mieszające się zapachy. Dziś słyszymy o zapachach pomarańczy, które zostały przywiezione jeszcze z ówczesnych terenów Palestyny, przed drugą wojną światową. Ale także gdzieś dzwonki tramwajowe. Czy ten hałas. A dzisiaj jest to jeden z spokojniejszy zakątków w śródmieściu Warszawy. Te wszystkie kamienice, te wszystkie budynki, o których wspominałem, które stały na Nalewkach, były za moimi plecami. Tutaj gdzie mamy pas zieleni, gdzie mniej więcej biegnie obecnie szeroka arteria, ulica Andersa. Nalewki są również jedną z bardziej rozpoznawalnych ulic. Te historyczne Nalewki także zagranicą. Za sprawą reportera, który przepięknie opisał atmosferę tych dawnych Nalewek. A mówię tutaj o Bernardzie Singerze, pseudonim "Regnis". On w swoim artykule "Moje Nalewki" tak opisuje. Jak wyglądało życie w przedwojennej żydowskiej Warszawie szczególnie w tej części ulicy Nalewki. "Kto tutaj się spotykał. Cała ulica biegła. Ruch wzmagał się szczególnie między pół do drugiej a drugą po południu. Biegano ze sklepu do sklepu po krótkoterminowy kredyt, po ostatnią sumę, która była potrzebna do spłacenia weksla. Zaciągano pożyczkę z łaski, bezprocentową, bez pokrycia w wielkim zaufaniu. O pół do trzeciej zaczynała się nowa bieganina. W banku otwartym do trzeciej trzeba było spłacić weksel. Wszystkie dorożki były w ruchu. Klienci, którzy przybywali z prowincji wdrażali się do bieganiny. Modlitwę odmawiano w biegu, wprowadzając ostatnie sentencje między bożnicą a sklepem. Nie wiem, ile sklepów było na Nalewkach. W każdym razie, w ciągu pierwszych lat naszego stulecia liczba ich wzrosła dziesięciokrotnie. Duży lokal dzielono na części, a w każdym z nich inny kupiec urządzał swój sklep. Czasem było ich pięciu - sześciu. Budkę z wodą sodową w bramie, zamieniono na sklep. Piwnicę przerobiano na składy. Długie wielkopodwórzowe domy miały rolę sprzedawców ze sklepów. Płacili stróżowi i policjantowi za prawo handlu." Czyli, tak jak opisuje nam Singer, ta ulica tętniła życiem od rana do wieczora. Jedyny czas spokoju, zadumy, jedyny moment kiedy, na chwilę te dawne Nalewki były spokojną częścią tej żydowskiej Warszawy, był początek szabatu. Czyli od piątku wieczór do soboty wieczór. O Nalewkach także pisze Alfred Doblin, niemiecki przybysz do Warszawy, który także wyda, możemy powiedzieć, swoisty przewodnik po mieście. "Od czasu do czasu nadlatuje podmuch wiatru. Rozwiewają się wtedy ich długie czarne płaszcze. Widać białe rytualne frędzle (cyces). Jakiś niski grubas, przewiązany grubym sznurem, stoi pod wystawą. Czarnobrody, z twarzą uczonego. Jego wytłuszczony chałat i spodnie to jeden strzęp. Niektórzy przechadzają się powoli w małych grupach." Tak właśnie Doblin opisuje mieszkańców Nalewek, czyli pobożnych religijnych Żydów. Dzisiaj z tego krótkiego odcinka dawnych Nalewek, tak jak już widzieliśmy, pozostało niewiele: bruk, tory tramwajowe, ale także brama wiodąca do ogrodu, dzisiaj Parku Krasińskich. Barokowa brama, która jest przede mną. Ten ogród był niezwykle ważny przed drugą wojną światową, bo był swoistym ogrodem żydowskim. To tutaj zobaczymy te klisze Żydów ubranych w bardzo tradycyjnie długie płaszcze, spędzających sobotnie popołudnie, kiedy tutaj nadchodzi szabat na Nalewkach. Był to swoisty pas zieleni w tej części miasta, która była gęsto zabudowana. Zwykło się także mówić, że Ogród Krasińskich, dzisiaj park, był takim ogrodem żydowskim, w przeciwieństwie do Ogrodu Saskiego, który jest niedaleko. Nieformalny podział w Warszawie, że to właśnie zasymilowani Żydzi i chrześcijanie spędzali wolne popołudnia w Ogrodzie Saskim, natomiast żydowscy ortodoksi spędzali wolny czas w parku przed nami. Jesteśmy mniej więcej w połowie przebiegu tej dawnej ulicy Nalewki, która miała przed wojną około półtora kilometra. Kończyła swój bieg w miejscu gdzie dzisiaj znajduje się wieżowiec INTRACO. Przed wojną był to plac Muranowski. Punkt, w którym się teraz znajdujemy, jest jednym z ważniejszych na tej wojennej gettowej mapie Warszawy. Bo to właśnie 1943 rok przynosi kres tej dawnej ulicy Nalewki. Można powiedzieć prawie na zawsze zmiecie tę ulicę z planu Warszawy. Pod naszymi stopami linia, wyznaczające granice getta warszawskiego. Znajduje się w miejscu, który był poza murami getta warszawskiego. Stąd też właśnie ocalały fragment ulicy Nalewki. Reszta została całkowicie zmieciona, ponieważ w 1943 roku, 19 kwietnia, w tym miejscu, gdzie znajdowała się jedna z dwudziestu dwóch bram wjazdowych do getta warszawskiego, Niemcy wkraczają nad ranem i rozpoczyna się powstanie w getcie warszawskim. Co po wojnie? W 1947 roku, nazwa ulicy Nalewki została zamieniona na nazwę ulicy Bohaterów Getta. Była to czwarta rocznica wybuchu walk w getcie warszawskim. Od 1947 roku do 2020 dwudziestego roku nazwa Nalewki i ta historyczna ulica nie była wyeksponowana. Nie była w świadomości wielu mieszkańców Warszawy, i nie tylko. Obok także kolejna z bram do Ogrodów Krasińskich, o których już wspominałam. Warto także pamiętać, że ten ogród także przetrwał wojenną pożogę. Także przetrwał powstanie w getcie warszawskim. Niemniej, był to obszar, który był poza murami getta. Pas zieleni biegł niedaleko murów. Widzimy ich przebieg, kiedy popatrzymy wzdłuż wzdłuż linii. Po wojnie park został troszeczkę poszerzony. A niedawno, w 2011 roku, rozpoczęła się rewitalizacja oraz także prace archeologiczne. Tutaj, na Muranowie bardzo łatwo, i do dzisiaj można nawet przez przypadek, wykopać pamiątki po tej przedwojennej żydowskiej dzielnicy, dzielnicy północnej, a także po jej mieszkańcach. To właśnie tutaj, w latach 2011, 2013, 2014, odnaleziono fundamenty kamienic przy ulicy Świętojerskiej, która jest także nieopodal. A także w tych fundamentach. Czy to butelki, czy inne przedmioty związane z tym przedwojennym życiem dzielnicy północnej, dzisiaj na Muranowie. I te wykopaliska, te przedmioty także będą Państwo mogli zobaczyć na naszej wystawie czasowej "Tu Muranów", na którą serdecznie zapraszam. Do zobaczenia na wystawie "Tu Muranów" i również na naszych spacerach miejskich.