Dobry wieczór. Witamy serdecznie wszystkich Państwa w kolejnym programie. W kolejnym spotkaniu Żydowskie ABC online. Dzisiaj mamy ciekawą, wydaje mi się, kulinarną odsłonę w naszym cyklu. Spotkanie "Moje żydowskie gotowanie". Koło mnie siedzi pierwsza uczestniczka. Państwo również widzicie i drugą uczestniczkę . Panie, które po prostu zajmują się gotowaniem po żydowsku, koszernym gotowaniem, już od długiego czasu. Zaprosiliśmy je właśnie po to, żeby nam opowiedziały o tym swoim żydowskim gotowaniu, gdzie głównym kryterium będzie koszerność. Ja się nazywam Piotr Kowalik. Obok mnie siedzi pani Maria Kowalik. Zbieżność nazwisk nie jest przypadkowa, ponieważ, przepraszam pozwoliliśmy sobie może na odrobinę prywaty. Ale rok temu, kiedy w naszym zespole Żydowskiego ABC wymyślaliśmy tematy. I wypadło właśnie na koszerność, taką domową. I zastanawialiśmy się jakich gości zaprosić do programu. No to oczywiście pierwsza osoba, która przyszła mi do głowy to moja małżonka, której koszerność bardzo dobrze już od długiego czasu znam. Natomiast druga nasza przemiła gościni,to pani Ester Micheaszwili. Obie panie się znają bardzo dobrze. Są członkami społeczności żydowskiej, tutaj w Warszawie. No i jak już Państwo to zapowiadaliśmy w różnych naszych komunikatorach. Obydwie panie miały okazję połączyć swoje umiejętności kulinarne prowadząc kuchnię koszerną w czasie obozów żydowskich rodzinnych, prowadzonych przez Fundację Laudera w Polsce. A tak się złożyło, że akurat małżonka od pół roku mniej więcej szefuje kuchni i stołówce koszernej w Warszawie, przy Gminie Wyznaniowej Żydowskiej w Warszawie. Także ta przygoda z koszernym gotowaniem, nie tylko jest przygodą domową, ale właśnie od jakiegoś czasu stała się też przygodą zawodową. Spróbujemy razem z paniami poprowadzić tę opowieść o tym koszernym gotowaniu tak właśnie od środka, od domu, z takiej osobistej perspektywy. Jeszcze raz bardzo dziękujemy za przyjęcie zaproszenia. Może należy w ogóle wyjść od tego czym jest koszerność. Koszerność jest uznawana w tradycji żydowskiej za jeden z filarów domu żydowskiego. Mówi się, że istnieją takie trzy filary domu żydowskiego. To jest właśnie koszerność. To są właśnie szabaty i święta. No i prawa tzw. czystości małżeńskiej. Notabene, jakiś czas temu,tym się właśnie zajmowaliśmy. Ale dzisiaj właśnie ta koszerność w wykonaniu takim personalnym. Spróbujemy na początek z paniami przejść przez kilka takich zasadniczych jakby wątków związanych z koszernością. Na czym te zasady koszernością polegają ? Aby potem przejść już do tych osobistych historii i osobistego podejścia do tematu koszerności. Również, żeby mogły państwo podpowiedzieć, co ewentualnie można byłoby sobie ugotować. Może zacznijmy od tego głównego tematu. Jak w ogóle przetłumaczyć na język polski słowo "koszerność" ? Proszę bardzo. Wydaje mi się, że koszerność można przetłumaczyć, że to jest coś co się nadaje do jedzenia według praw żydowskich, według praw Tory. Można podzielić wtedy to jedzenie koszerne na trzy podstawowe działy. To jest przede wszystkim jedzenie mięsne, oddzielne jest jedzenie mleczne i jeszcze osobną kategorią jest jedzenie tzw. parwe. To jest po prostu jedzenie które nie zalicza się ani do mięsnych ani do mlecznych. Po prostu wyłoniło się naturalnie w procesie dzielenia na mięsne i mleczne. Tak bardzo krótko w dwóch słowach, bo rzeczywiście ten podział na te trzy sektory wydaje się takim punktem wyjściowym. Co wchodzi w skład kuchni mięsnej, pani Ester, jakby pani to określiła ? Co może wejść w skład tej kuchni mięsnej ? Mięsne jest wszystko, co możemy zjeść według Tory. Mamy zapisane dokładnie, które zwierzęta możemy zjeść. Oczywiście, mamy koszerną szechitę, ale o tym możemy później porozmawiać. Ale każde mięso, które według Tory, jak jest zapisane, możemy zjeść. To mogą być różne kiełbasy, kebaby, niekebaby. Różne takie rzeczy, które wszystkie są mięsne, tzn. w tym nie będzie nic. Jeżeli w tym nie ma mięsa, nie liczy się to jako mięsne. To jest bardzo ważna uwaga, że nawet najmniejsza ilość mięsa czy tłuszczów zwierzęcych, już czyni daną potrawę potrawą mięsną. Dokładnie tak. A po drugiej stronie mleko, w takim razie. Po drugiej stronie mamy mleko, produkty mleczne, czyli tam wchodzą po prostu mleko, jogurty, sery. Wszelkiego rodzaju sery, i miękkie i twarde. Podstawową zasadą jest to, żeby nie mieszać mięsa razem z mlekiem. Na tym polega właśnie to rozdzielenie, że nie wolno spożywać tego razem, nawet do tego stopnia, że pomiędzy posiłkami mlecznymi i mięsnych czy mięsnymi i mlecznej musi odpowiednia ilość czasu minąć. Jeżeli jemy produkty mięsne najpierw, to musimy odczekać w zależności od lokalnych tradycji od godziny do sześciu godzin aż zjemy ponownie mleko. W drugą stronę, jeżeli najpierw produkty mleczne a później chcemy zjeść mięsne, oczywiście jest to mniejsza odległość czasowa. Wystarczy czasami przepłukać usta, zjeść kawałek czegoś co jest parwe, czyli takim neutralnym pokarmem, buforem, i wtedy można ewentualnie zjeść coś mięsnego. Czyli, między mlekiem a mięsem jest mniejsza odległość czasowa, a między mięsem a mlekiem jest dosyć duża. Widzimy, że mięsne i mleczne, już naprawdę nie wchodząc w szczegóły jak jest to opisane w Pięcioksięgu Mojżesza, a potem w tradycji żydowskiej, która bardzo szczegółowo te prawa koszerności rozwija. Są to te trzy grupy. Mięsne i mleczne nie mogą sobie wchodzić w drogę. Pod względem organizacji, logistyki i spożywania. Obowiązują czasy, które trzeba zachować między spożywaniem mięsnych i mlecznych rzeczy. Z tego rodzi się grupa, która nie jest ani mięsna ani mleczna, jako naturalna konsekwencja czyli neutralna. Co wchodzi w skład tego, przykładowo ? Do produktów parwe wchodzą ryby, przede wszystkim. Które nie są mięsem, trzeba na to zwrócić uwagę. Ryby są zupełnie inną kategorią, którą się zalicza do produktów parwe. To są ryby, to są jajka, to są wszelkiego rodzaju owoce, warzywa. To są wszelkiego rodzaju kasze, makarony i wszystkie inne. Takie które nie mają sobie, w swoim składzie ani mięsa ani mleka. Mamy już pokrótce te trzy grupy omówione. Pani Ester, pani wspomniała że istnieje kwestia szchity, czyli bardzo ważny element dotyczący mięsa. W dwóch słowach, o co chodzi z tym, że Żydom nie tylko wolno spożywać określone rodzaje mięsa. Ale to mięso musi być przygotowane, ubite we właściwy sposób. To się nazywa szchita, na czym to polega ? Co jest główną cechą szchity, i kto to robi ? Najpierw, nawet jeśli mogę, jedno słówko dodam coś do oddzielenia mlecznego. Mleko zwierzęcia, z którego Żydzi mogą korzystać, napić się na przykład, musi być mlekiem pochodzącym od zwierzęcia koszernego. Wracając do szechity, ma ona rożne zasady. Najważniejszą rzeczą, według zasad żydowskiej halachy jest to, że zwierzęta nie mogą czuć żadnego bólu. Nie tylko podczas szechity, ale nawet przed. To znaczy, są różne sposoby. Według halachy trzeba bardzo uważać nawet na to, jak one żyją w naturze. One muszą dobrze żyć. Biorąc je do szechity, np. nie może być im za zimno. Cały proces zaczyna się wcześniej. A potem, musimy bardzo uważać, żeby ono nic nie czuło. Bo jak ono coś czuje, to wtedy nie możemy tego (mięsa) zjeść. Jest kilka sposobów aby to sprawdzić, tzn. wiedzieć, jak to było. Sprawdzamy wcześniej nóż aby wiedzieć, że on jest wystarczająco ostry, żeby zwierzę nic nie czuło. I to jest bardzo ważne. Potem nóż jest jeszcze raz sprawdzony. Tę szechitę robi rabin. Oddzielnie, rabin który nie zrobi szechity, sprawdza nóż przed i po. Jego ręka nie będzie czuła, bo oni robią po kilka zwierząt naraz. Trzeba mieć bardzo delikatne wyczucie noża, aby wiedzieć, czy jest różnica przed i po szechicie. Tego nie może robić ta osoba, który zabija te zwierzęta, bo jego ręka już jest zmęczona. To są niesamowicie drobiazgowe kwestie. Rzeczywiście, trzeba zwrócić uwagę, bo temat szechity ostatnio nam wrócił w debacie publicznej. Oczywiście ubój zwierząt jako taki, i każdy, może wzbudzać opór i kontrowersje, jest to zrozumiałe. Ale jeżeli chodzi o ten ubój religijny, raczej używajmy nazwy religijny a nie tyle rytualny, bo to się może źle kojarzyć. Jest to ogólnie dbanie o dobrostan zwierząt. Aby rzeczywiście one nie czuły strachu przed, żeby czuły dobrostan przed. Aby nie czuły bólu, żeby to było rzeczywiście wykonane w sposób bez zarzutu. I według halachy, religijnego prawa żydowskiego. Jeżeli mięso koszerne, to tylko ubite w sposób zgodny z halachą. I kiedy znamy dokładnie miejsce, gdzie należy zrobić szechitę nożem. Gdzie naprawdę ono nic będzie czuło. Jeżeli było wystarczająco ostre i zrobiliśmy to dokładnie tam, gdzie trzeba, według halachy. I ostatnią rzeczą jest jeszcze sprawdzenie zabitego zwierzęcia potem w środku. Czy nie znajdziemy w nim nic niebezpiecznego. Żadnej dziury w środku. Bo wtedy to nam szkodzi, też. Albo nam szkodzi w ten sposób, że zwierzę coś czuło i wtedy to nam jakoś szkodzi. Bo my jemu zaszkodziliśmy. Albo potem fizycznie może nam szkodzić. Po sprawdzeniu zwierzęcia coś w nim nie jest na sto procent. Jakieś dziury, wiemy że nie było na 100 procent zdrowe. Zwierzę, kiedy było całe i żywe nie mogliśmy go (wewnętrz) zobaczyć, sprawdzić, tylko potem. Jak się dowiemy o tym potem, zobaczymy coś nie jest tak w środku, to oznacza, że nie przeżyłoby 12 miesięcy. Mogłoby to nam zaszkodzić jakoś i wtedy nie możemy go dotykać. Świetnie, dotknęliśmy tematu szechity i mięsa, to przejdźmy może do stworzeń morskich. Może jeszcze coś dodam, bo nie powiedzieliśmy jakie to zwierzęta mają być koszerne. Przede wszystkim mówimy o ssakach. Muszą to być ssaki, które są ssakami przeżywającymi i parzystokopytnymi. Wiadomo, to są zwierzęta typu krowy, bawoły, kozy, baranki, itd. Tora jeszcze specjalnie mówi o zwierzętach, które nie są koszerne. To są zające, świnki i inne wielbłądy. Jest też szereg zasad dotyczących parzystokopytnych przeżuwaczy. A niektóre zwierzęta niekoszerne są wymienione z imienia. Aby nie wchodzić aż tak w detale, bo jak mówię, dokonujemy naprawdę takiego bardzo szybkiego przeglądu w punktach takich ważniejszych wątków koszerności. Jeżeli chodzi np. o stworzenia morskie, to wiadomo że Tora w zasadzie zezwala tylko na pewien określony rodzaj ryb. Jakie to są ryby ? Są to ryby, które mają widoczne płetwy i widoczne łuski. Czyli wszelkie ryby, które nie mają widocznych łusek bądź płetw są niekoszerne. Tak jak owoce morza czyli skorupiaki, zupełnie nie wchodzą pod tę kategorię i są niekoszerne. Osobną kategorią jest również koszerność jajka, które jest w kategorii parwe. Z jajkiem jest tak, że jeżeli rozbijamy jajko, to musimy sprawdzić czy w środku jest zarodek. Jeżeli ten zarodek jest, to jako w tym momencie przestaje być koszerna. Czyli możemy używać tylko jajek kiedy nie mają zarodka. Oczywiście w momencie kiedy gotujemy jajka, nie sprawdzamy już ugotowanych jajek. Jeszcze powiedzmy o takiej bardzo ważnej kategorii, związanej z warzywami i owocami, które z natury, jak już było powiedziane to wcześniej, są koszerne i wchodzą w kategorię parwe. Ale istnieje pewien obszar dotyczący zasad koszerności, który czasami jest mniej poruszany, a mianowicie to że wszystkie owoce i warzywa, np. mąki czy kasze muszą być wolne od wszelkich insektów czy larw. Proszę podać kilka przykładów np. jakichś warzyw. W jaki sposób się je koszeruje, aby one były wolne od insektów. To jest bardzo też mocno aspekt poruszamy i w Torze i w tradycji, żeby nie jeść tych małych stworzonek, instynktów. Co się np. robi z liściastymi warzywami, albo z czymś innym. Pani Ester może podać jakiś przykład, proszę bardzo. Jak Pan mówił, to mogą być brokuły lub kalafior. Albo kolendra, natka pietruszki, koperek, różne sałaty. Wtedy trzeba to moczyć w wodzie z mydłem, solą albo octem To nie ma być długo, wystarczy maksymalnie 10 minut, może mieć nawet mniej, i wtedy jeżeli są jakiekolwiek insekty, to one wychodzą. Oddzielają się od liści. bardzo dobrze jest jeszcze raz to wszystkiego umyć. S Sprawdzamy, że nic tam nie ma i możemy używać bez problemu. Świetnie. To może już wystarczy o tych kilku istotnych kategoriach koszerności. Powiedzmy jeszcze może na temat bardzo ważnej rzeczy. We współczesnym świecie produkty żywnościowe, ich produkcja, jest dzisiaj bardzo skomplikowana rzecz. Często te produkty, które kupujemy w sklepach czy w innych miejscach, składają się z wielu składników. Nam samym bardzo trudno jest określić czy ten produkt jest koszerny czy nie. Mamy wyspecjalizowanych rabinów i tak zwane certyfikaty koszerności, które pomagają nam dowiedzieć się, czy dany produkt jest koszerny czy nie za pomocą określonego certyfikatu. W Polsce również funkcjonuje lista koszerności, zarządzana przez Naczelnego Rabina. Za chwilę może to też będzie w powiązaniu z historiami pań, na temat tego jak ta koszerność w Polsce się rozwijała. Jaką rolę pełni hechszer ? Kiedy się idzie na zakupy, szuka się tego hechszeru, prawda ? Proszę coś na ten temat powiedzieć, jeśli można. Jak wspomniałeś, mamy listę koszerną, która jest publikowana w internecie. Z produktami, na które rabin dał hechszer. Czyli certyfikat koszerności, żeby była pełna jasność. Każda z nas, robiąc zakupy ma ją gdzieś po prostu przed sobą: w głowie, w telefonie, czy na papierze. Na początku faktycznie jest tak, że trzeba się tego pouczyć i trzeba trochę pochodzić po sklepach, żeby znaleźć te produkty. Ale w momencie, kiedy już ma się tę listę w głowie, to już po prostu idzie się do sklepu i się automatem kupuje te produkty. Ta lista jest bardzo przydatna. Poza tym będąc w Unii Europejskiej, coraz więcej jest rzeczy, które są importowane do nas. Mamy coraz więcej produktów, które mają certyfikat koszerności niekoniecznie wydawany przez naszego rabina, tylko są po po prostu sprowadzane. I wciągane na naszą listę. Często jest tak, że idziemy do sklepu, widzimy jakąś nowość i wtedy sami dajemy informację Facebookiem czy mediami społecznościowymi, że coś takiego się pojawiło i można kupować. Czyli internet sprzyja koszerności. Może już powoli przejdźmy do takich historii bardziej własnych. Widzę, że nasz czat już działa. Jeżeli Państwo mają jakieś pytania, które dotyczą spraw, które omawiamy podczas naszego spotkania, to bardzo prosimy żeby je zadawać na naszym czacie. My pod koniec spróbujemy do jakichś wybranych pytań jeszcze się odnieść. A jeżeli będą pytania, które będą wymagały więcej czasu, np. związane z przepisami. Nie wiem, to się okaże. To wtedy będziemy się starali też odpowiedzieć na czacie i po naszym spotkaniu. Zachęcamy do do komunikowania się z nami, zadawania pytań właśnie poprzez czat. Prosimy, pani Ester, żeby podzielić się swoją historią. To nie jest tajemnicą, że prawda Pani i Pani rodzina, mieszkacie w Polsce od jakiegoś czasu. Ale pani ojczyzną jest z jednej strony Gruzja, z drugiej strony Izrael, tak jeszcze może jakieś inne miejsca. Myślę, że mamy do czynienia z ciekawą historią i rodzinną. I w ogóle z ciekawą historią rodziny żydowskiej wędrującej współcześnie. No i w tym wszystkim właśnie ta kuchnia, te kulinarne sprawy. Proszę opowiedzieć jak to jest u pani z gotowaniem. Skąd się bierze to co pani gotuje. Czy to są przepisy rodzinne, od dziadków, babć przejęte ? Czy to dziś było nabywane po drodze ? Ciekawi nas ta historia osobista. Skąd pani gotowanie, skąd Pani inspiracje ? Najbardziej z domu, to znaczy od mamy najbardziej. I oczywiście od dwóch babć. Z jedną mieszkaliśmy. Bardzo lubiłam teź gotowanie tej drugiej. Ja w ogóle bardzo lubiłam zjeść i nadal lubię. I moja mama zawsze mówiła - kto kocha zjeść, musi kochać gotować też. I bardzo lubię gotować. Najbardziej dla tych ludzi, których kocham. Dla mnie to bardzo duża przyjemność. Ja zaczęłam, kiedy byłam mała. Mama nie miała za dużo czasu, żeby pozwolić mi na gotowanie, bo zawsze mieliśmy dużo gości cały czas. I trzeba było jej pomagać, i to jeszcze z daleka. I cały czas patrzyliśmy jak mama to robi. Jak fajnie i jak tego. Babcie bardziej pozwalały, żebym ja sama też. Pokazywały jak i pozwalały, żebym ja też coś praktycznie zrobiła. Kiedy mama już wróciła do pracy, bo kiedy byliśmy mali to mama przestała pracować na jakiś czas. A po tym jak wróciła do pracy, to już pozwalała żebym ja też spróbowała kilka rzeczy. I myślę, że ta praktyka bardzo mi pomogła w życiu. Ja już mieszkam tutaj ponad szesnaście lat. Byłam tutaj sama. Moja mama mieszka w Izraelu. Moja teściowa mieszka w Ameryce. Dzwonienie było bardzo drogie. Musiałam praktykę nabywać sama. Co widziałam, to widziałam. Oczywiście wiele jeszcze musiałam się nauczyć. Kilku dobrych ludzi tutaj mi pomogło. Ale najbardziej, tą prawdziwą praktykę zdobyłam sama. Dziękuję za to, bo to buduje człowieka. I nie mam z tym żadnego problemu. Najbardziej lubię gotować jedzenie domowe. Lubię kuchnię każdego kraju, to znaczy bardzo lubię uczyć się od każdego człowieka. Od każdego: mamy, innej kobiety, albo mężczyzny. Kto ma dobry przepis, to dla mnie to wszystko jedno kto. U nas w domu lubią wszystko. Od najbardziej ostrego gotowania z papryką chili, do gefilte fisz. U nas jest wszystko. Wszystko się znajdzie, bo naprawdę lubimy wszystko. Dla nas to jest naprawdę przyjemność. I myślę, że taki jest wybór mojego domu. Nasze dzieci chodziły do do polskich szkół, i tam oczywiście była polska kuchnia. I w synagodze. Wszędzie tutaj się spotykamy z polską kuchnią. I oczywiście co mamy w domu. Tak że, gotuję wszystko i po marokańsku, aszkenazyjsku, gruzińsku i izraelsku. Pełna otwartość i wszystko do wzięcia. Jeżeli chodzi o ulubione smaki czy ulubione przyprawy, to od najbardziej ostrych aż po najmłodsze, tak ?. Dokładnie. No dobrze. Do kuchni,już tak bardziej konkretnie szabatowej czy świątecznej, może przejdziemy potem. Teraz zwrocę się do mojej małżonki, żeby podzieliła się swoją historią gotowania. Jak to się zaczęło ? Jak to się rozwijało ? Moja historia jest inna. W przeciwieństwie do Ester, która wyrosła w tradycji żydowskiej, ja miałam inną drogę. Wyrosłam z kuchni polskiej. Pochodzę ze Śląska, więc bardziej ta kuchnia była na początku kuchnią śląską. Przez ostatnie 20, 30 lat to się trochę pozmieniało, ponieważ zdecydowaliśmy się na to, Żeby przyjechać do Warszawy. I tutaj mi się troszeczkę zmieniało. Zdecydowaliśmy się prowadzić dom koszerny. Jednocześnie zaczęliśmy pracować w szkole żydowskiej. Ja też tam zaczęłam trochę pracować w kuchni. Moja droga do żydowskiego gotowania była bardziej eksperymentalna i wyglądało to tak, że próbowałam wszystkiego i wszystkich przypraw, wszystkich potraw. Mam już swoje ulubione, ale mogę powiedzieć, że w przeciągu tych 20-25 lat, które jestem w Warszawie, to się dużo zmieniało. Nawet na podstawie tego, że bardzo zmieniał się dostęp do produktów koszernych w Polsce. 25 lat temu mieliśmy warzywa, owoce, ryby i tuńczyka w puszce, którego mogliśmy dodawać do kanapek, bo nie było innych rzeczy. Jednak w przeciągu lat to się wszystko zmieniało, coraz więcej rzeczy koszernych zaczęło być dostępne. W tym momencie zmieniała się również moja kuchnia. Nie mogę powiedzieć, że moja kuchnia jest typowo żydowska, bo biorę po prostu ze wszystkich stron świata przepisy i dostosowuję je do zasad koszerności. Mogę powiedzieć, że kuchnia koszerna, to nie jest taka typowa kuchnia izraelska czy kuchnia śródziemnomorska. Tylko można powiedzieć, że kuchnia koszerna jest dostosowana do tego, gdzie Żydzi żyli. Tam dostosowywali przepisy danych kuchni. Mamy na przykład z Niemiec typowy kugel ziemniaczany. Od nas z Polski też mamy po prostu zapożyczenia z kuchni polskiej do kuchni żydowskiej. To teraz trochę może o swoich ulubionych smakach czy przyprawach. Faktycznie, tak jak Ester, bardzo lubię przyprawy ostre. Przyprawy wschodnie czy izraelskie, arabskie. Jak również dalekowschodnie, po bardzo lubię kuchnię chińską i japońską. Lubię sushi, które też można zrobić koszerne, jeżeli ma się koszerne produkty. Jak mówię, kuchnia żydowska jest tak zwaną kuchnią przenikającą z innych kultur. Jeżeli Żydzi mieszkają w Japonii, to kuchnia koszerna inspiruje się tym co na zewnątrz, potrawami które są w danym kraju. Moimi ulubionymi potrawami w tej chwili... To jest tak, że ja nie mam ulubionych potraw. Mama ten problem, że np. na szabat co tydzień mam co innego. Akurat to, co mi w danej chwili może zasmakować. Oczywiście, jedną podstawową rzeczą którą zawsze mam, to są chałki. Może trochę opowiem o historii tych chałek. Przyjeżdżając ze Śląska do Warszawy, przywiozłem przepis na chałki od mojej cioci, która robiła je w domu domu i były rewelacyjne. W momencie kiedy zaczęłam pracować w szkole żydowskiej, ten przepis przejęły panie kucharki. Chałki, ktore były i są robione w szkole żydowskiej, można powiedzieć są z przepisu mojej cioci. Oczywiście później zostały zmodyfikowane. Ale te pierwsze chałki były robione w piecach kupionych na bazarze, takich blaszakach, i były najlepsze. To prawda, to są chałki które przeszły do legendy. Powoli przechodzimy do kuchni świątecznej. Wiadomo, w tygodniu się pracuje, w tygodniu nie ma czasu na pitraszenie i eksperymentowanie, i staranie się. Ale na szabat i na święta, na stół trzeba naprawdę się postarać. Od pani Ester zaczniemy. Co u pani króluje na stole w szabaty ? Plus ewentualnie jakieś przykłady dań świątecznych. Co lubi się u Pani jeść w szabaty i święta ? U nas też jest różnie. Moje dzieci bardzo lubią mięso, ale nie zawsze mamy koszerne. Wtedy rzadko to jemy, i jemy bardziej rybę. Ale nagle. Teraz jak mamy małego, nowego "szefa" w domu, mamy małe dziecko w domu to nie bardzo zdążę zawsze zrobić codziennie to, o co dzieci proszą. Chociaż bardzo próbuję i się staram. Takie rzeczy, o które prosili w ciągu tygodnia, i nie zdążyłam im ugotować, to robię im na szabat albo na święta. To może być nawet falafel. Jeżeli jest coś, co zajmuje dużo czasu, gotowanie. Bo ja robię wszystko od pity do samej kulki falafla. I sałatki i wszystko. Mówię: Dobrze, jeżeli tak się staramy, to najbardziej postarajmy się na szabat. Bardzo lubimy rybę,jak mówiłam. Mieszkamy niedaleko od "Makro", można tam fajne ryby znaleźć. Na różne sposoby gotować i jak Marysia mówiła wcześniej, także chałki. U mnie prawie co szabat, mam chałki. Jeśli nie, to robimy różne pity. Zależy jaka potrawa ma być i wtedy dostosowujemy to do naszego menu. Myślę, że kiedyś robiłam różne sałatki, a teraz robię to, z czym zdążę. Próbuję, aby były bardziej zdrowe. Jak robię bardzo niezdrowe potrawy nieraz, to chcę robić jakiś balans przynajmniej sałatkami. Staram się, żeby było dużo warzyw, żeby była równowaga była. Nie za dużo tłustego, tylko na ile można zdrowo, coraz bardziej próbuję. A coś na święta specjalnego się zdarza, na przykład na słodko ? Bardzo lubię robić różne lody. To może może pani Ester uchyli rąbka tajemnicy, jak zrobić w domu koszernego loda ? To bardzo proste, naprawdę. Dać już przepis, powiedzieć ? Za chwilę, jak już przejdziemy do przepisów. Czyli wiemy, lody jako smakołyk, rozumiem że dzieci też na to czekają. Tak jest proste, nie potrzebujemy dużo czasu. Nawet możemy to troszeczkę wcześniej zrobić. Robię to w domu z mlekiem zagęszczonym. Robię to sama i wtedy mam w lodówce, i mogę zrobić kiedy tylko chcę. To zaraz do tego przejdziemy, myślę że to jest bardzo fajny pomysł, bardzo fajny patent, który chętnie nasi Widzowie posłuchają i ściągną, myślę. A teraz przejdźmy może do kuchni szabatowej i świątecznej tutaj, u nas. Ja już powiedziałem, że ja się tylko cieszę, że mam eksperymentującą żonę. Niech ona sama dopowie, co ona lubi np. w ostatnich czasach, czy w ogóle. Troszkę nam się tu pozmieniało, ponieważ ja ostatnio przestałam jeść mięso. Ale je robię, bo robię je zarówno w kuchni gdzie pracuję, jak i tutaj w domu dla Piotr i ewentualnie mojego syna jak się zjawi na kolacji szabatowej. Lubię robić łososia, na różne sposoby. Trochę na słodko, z miodem i z koncentratem pomidorowym i sokiem pomarańczowym. Z przyprawami, oczywiście ! Lubię robić tradycyjny kugel ziemniaczany. Lubię też, co jest zmorą, wszelkiego rodzaju serniki. W jakimś sensie - zmorą ? Bo są bardzo kaloryczne ! Ale są przepyszne, po prostu. To pewnie za za chwilę, jakiś sernik, coś więcej na jego temat się dowiemy ? Z tradycyjnych potraw, które są związane z szabatem, jest to czulent którego nie robię, bo nie lubię. Ale może powiem, w dalszej cześci, jak go się robi. To jest taka tradycyjna, klasyczna potrawa. Zazwyczaj w szabat, w ciągu dnia się ją je. Jak już będę opowiadała o gotowaniu troszeczkę przybliżę, w jaki sposób trzeba przygotować szabat, żeby można było i przygrzewać, bo gotować nie można w szabat. Można dorzucić, od siebie dorzucam, legendarny Marysiny babaganusz i oliwki utarte. Może uchylisz rąbka tajemnicy za chwilę, zobaczymy ? Lubię też robić pasty, do chleba, do pity. Jest to szybkie jedzenie, szybko się robi, bo można zrobić taką pastę z pomidorów z papryki i z czosnku - typową izraelską matbuchę. Robię babaganusz z bakłażana i czosnku. Bakłażana się piecze, potem wydrąża, itd. Robię bardzo dobrą pastę z oliwek, to się chyba nazywa tapenada. Z zielonych, z czarnych nie próbowałam, bo akurat my nie gustujemy w czarnych. No i oczywiście humus - nieśmiertelny. To coś z tego panie wybierzcie. Już na koniec naszej wspólnej rozmowy poprosimy o szczegóły, bo tam już pewni ludzie nasłuchują. To może pani Ester, zacznijmy od tych pani lodów, skoro już zostały one wzmiankowane ? Proszę powiedzieć, jakie są składniki ? Co się robi, żeby te lody uzyskać ? Słuchamy. Ja robię to bardzo prosto. Dam przepis na waniliowe. Oczywiście, do tego można dodać każdy smak który Państwa lubią. Zaczynamy od zagęszczonego mleka. Do tego jest potrzebne pół litra mleka. Jak to robię z całą butelką mleka, lepiej żeby było i w lodówce, i wtedy kiedy tylko jest taka potrzeba. To powiedzmy, 1 litr mleka, półtora szklanki cukru. To się miesza razem ok. 40 minut. Jak zaczyna się gotować, to wtedy na dajemy na mały ogień. Wtedy się miesza co kilka minut. I jak się widzi, że została połowa mleka z tego co było, wtedy gasimy ognień. Dajemy troszeczkę sody oczyszczonej. Mieszamy to jeszcze raz i dajemy to do miski, trzymamy w temperaturze pokojowej. I potem dajemy do lodówki. Może tam być nawet trzy tygodnie, spokojnie. Jak będzie dobrze zamykane to nie ma problemu. Jeżeli chcemy zrobić lody, to musi być na bardzo zimno. Bierzemy pół litra 36 proc.śmietanki do kremów. Ja wolę tę z Mlekovity, bo myślę że jest najpyszniejsza. Dajemy do miksera, mieszamy samą śmietankę, pół litra. Jak widzimy, że ona zaczyna być bardziej gęsta, kiedy niejako "małe fale" się zaczynają, wtedy dajemy 400 mililitrów z tego zagęszczonego. zimnego mleka. I dodajemy trochę wanilli, albo prawdziwej, albo albo ekstrakt z wanilii, albo cukru waniliowego. Niedużo, ja daję ok. dwie małe, płaskie łyżeczki do herbaty. Zawsze można dać więcej. Więcej cukru nie jest potrzebne, przecież to mleko już jest już wystarczająco słodkie. Mieszamy ładnie jeszcze troszeczkę, aż wszystkie składniki sie połączą i tyle. To nie będzie wyglądało jak krem, bo przecież daliśmy dużo mleka, to będzie płynne, i to jest OK. Dajemy do lodówki i mamy fantastyczne lody waniliowe. Są fantastyczne, po prostu. Jeżeli chcemy na przykład mieć smak kakao, to po prostu dajemy go troszeczkę do smaku. Zawsze dajemy troszeczkę i sprawdzamy, czy nam smakuje. Nie trzeba dodawać czekolady, albo coś takiego, tylko prawdziwe, dobre kakao. Ja to robię nawet z masłem orzechowym. Różne czekolady daję też do tego. Kiedy mamy te waniliowe, to różne rzeczy dodaję, nawet mango. Wtedy mamy i smak mango. W Makro znajdziemy, nie wiem jak to dokładnie powiedzieć, ale to nie są kawałki mango. Zmiksowane mango, tak ? Pulpa. Wtedy to tak smakuje. Może dać kokosa, można się z tym różnie bawić. Myślę, że to jest najszybszy przepis, który może być na szabat. Jest fajne i wychodzi taniej niż lody koszerne. One są trochę drogie. W Polsce lody koszerne są dostępne, ale są najdroższe chyba na rynku. Dokładnie. Z tym można się bawić. Robiliśmy razem z dziećmi, żeby było dla każdej osoby. Dawaliśmy je do małych kubeczków i kupowaliśmy takie potyczki drewniane w aptece. Potem jak już był przygotowane, dodawaliśmy czekoladową polewę. Dawaliśmy orzechy różne, pyszne. Były jak Magnum, ale domowe. Ja uważam i dzieci też tak mówiły, że dużo lepsze nawet. Jasne. Dzięki Bogu. Bardzo proszę, pani Maria może teraz. Zwrócę uwagę na czat. Czy odniesiesz się do próśb, które na czacie się pojawiają. Czy masz np. jakiś przepis ? Mogę spróbować od czatu. Bardzo dziękujemy za wszystkie pozdrowienia, za wszystkie wpisy. Spróbujmy odszukać, przepraszam będę po prostu szukał i wybierał. Wasze ulubione potrawy, które najbardziej lubicie robić i jeść ? To już zostało powiedziane. Które najmniej lubicie ? Czas nam szybko ucieka. Może jeszcze panie to powiedzą, ale to już zupełnie na koniec, czego może nie lubią. Ja już powiedziałam: czulentu nie lubię. Ale wiem jak zrobić. Jest na przykład prośba o przepis na falafel i na chlebek. Myślę, że to zamieściły może potem, chyba że dosłownie w dwóch słowach. Po chwili, jak Marysia się wypowie. Więcej szczegółów prosimy np. jakie ryby, jak są przyrządzane ? Czy będziesz chciała powiedzieć coś na temat tego łososia. Powiedziałaś o kilku sposobach przyrządzania łososia. Możemy wybierz jakąś jedną metodę i spróbujmy się może odnieść do tej prośby z czatu. Robię łososia tak na słodko, słodko-kwaśn. Biorę płat łososia, daję na blachę, bo to jest łosoś pieczony. Taki duszony w sosie. Przyrządam sos, w którym się znajduje miód, nawet dwie łyżki miodu, jedna czwarta szklanki, może nawet troszkę troszeczkę mniej, soku pomarańczowego. Przyprawy, czyli sól, pieprz, trochę gorczycy, troszeczkę innych przypraw ostrzejszych, jak ktoś lubi. Daję też troszkę kolendry, ponieważ ja lubię kolendrę. Daję jedną czwartą szklanki soku pomarańczowego. Sól, pieprz, przyprawy i zalewam tym łososia. Wkładam do piekarnika, tak na 20-25 minut. No i jest rewelacyjny ! Co jeszcze mogę ? Mogę powiedzieć o tym, że święto Szawuot to jest święto, które lubi ser. Przyrządza się przede wszystkim potrawy z sera. Serniki, naleśniki i wszystko co ma w sobie nabiał. Może dam przepis na taką fajną przystawkę naleśnikową, gdzie naleśnika się kroi w plasterki, i jest to na zimno. Robimy normalne naleśniki z mleka, z jajek. Z wody gazowanej, żeby były pulchniejsze, oraz z mąki. Smażymy, następnie odkładamy żeby wystygły. Bierzemy paczkę mrożonego szpinaku. Smażymy na patelni, robimy szpinak z czosnkiem, z solą, z odrobiną sera białego, z odrobiną śmietany żeby nie był za rzadki. To będzie pierwsza warstwa. Druga warstwa to będzie zwykły ser biały z czosnkiem,z solą i pieprzem, z odrobiną śmietany. A trzecia warstwa to będzie łosoś wędzony. Rozkładamy sobie naleśnika. Smarujemy pierwszą warstwę szpinaku. Następnie dajemy warstwę sera białego. Warstwę łososia na końcu zwijamy, i kroimy naleśnika w plasterki. I jest rewelacyjny. To jest święto Szawuot. Mogę jeszcze podać ewentualnie podać przepis na sernik amerykański który się robi najszybciej, kiedy mówimy o robieniu sernika. Bierze się paczkę czy dwie paczki crackersów-herbatników. Miesza się z jednym masłem i to jest spód naszego słownika. Następnie się bierze serek Bieluch. To nie jest reklama, tylko mówię że to jest serek koszerny, ten który jest dostępny. Bierzemy 10 serków Bieluchów, 5 całych jajek, 5 żółtek, dodajemy szklankę czy trochę więcej cukru, mieszamy tylko do połączenia składników. Wylewamy na przygotowany spód. Wkładamy do piekarnika do kąpieli wodnej na godzinę i wychodzi nam super sernik. Pani Ester, bo to pytanie od czasu do pani. Powiedziała pani, że robi również swoje własne pity i falafle. Czy można zapytać o tą domową metodę ? Tak szybciutko. Dać przepis ? Tak, po prostu opowiedzieć o tym. OK, jak najszybciej. Zaczynam z pitą. Biorę kilogram mąki. Do dużej miski dajemy dużą, płaska łyżkę soli. Zaczynamy od przesiania mąki. I robimy taką małą dziurę, nie do końca, żeby to nie dotykało soli. Dajemy do tego dwie i pół szklanki wody. Nie za gorącej, nie za zimnej wody. Letniej wody. Dziękuję. Dajemy 50 gram drożdży. Żywych drożdży i świeżych. 10 minut czekamy, aż to zacznie działać. Przepraszam, jeszcze nie mówiłam, że do drożdży i wody dajemy 2 duże łyżk cukru. A potem czekamy 10 minut. I na końcu dajemy pół szklanki oleju. Może być Kujawski, albo oliwa z oliwek. Mieszamy to dokładnie. Jeżeli trzeba, dodajemy jeszcze trochę wody i dobrze mieszamy. Potem dajemy odpocząć ciastu około 2o minut do pół godziny. Zaczynamy robić z tego kulki. Dajemy jeszcze 10 minut dla odstania kulek z ciastem. Bierzemy potem trochę mąki i formujemy pity jakie chcemy. Ja nawet robię takie duże lafy z tego. Czekamy z tym ciastem po naszym wałkowaniu. Jeżeli robię pity, to daję ok. 20 minut. Co kilka minut przeracam na patelni. Ale tam, gdzie pracowałam. Jeśli robię lafę, to od razu jak formuję,to muszę od razu dawać na patelnię. Robię to na gazie. Może być na płycie indukcyjnej, albo na gazie, ale nie w piekarniku. Wtedy wychodzą dużo lepsze. Ładniejsze. Mają ładny kolor. Temperatura ognia musi być wysoka. Jak robimy pity i chcemy żeby urosły, a w środku miały kieszeń, to wtedy dajemy na wysoką temperaturę. Oczywiście możemy zobaczyć, że to już naprawdę jest też w środku. Jeżeli trzeba bawić się z temperaturą, to się bawimy. Z jednej strony drugą, można nawet kilka na jednej patelni, jeżeli jest wsytarczająco duża. Ja nieraz robię małe pity i wtedy naraz nawet trzy pity mi wychodzą na raz. Z tego przepisu, który dałam powinno wychodzić, plus minus oczywiście, 14 dużych laf albo małych pit. Falafel ? Prosimy jeszcze o falafel. Falafel trzeba zacząć robić trochę wcześniej. Tzn. jak już chcemy gotować na szabat, to oczywiście dzień albo dwa dni wcześniej już zaczynamy moczyć cieciorkę. Woda z kranu w dużej misce musi być 4-5 centymetrów wyżej niż poziom cieciorki w tej misce. Dodaję albo sodę, albo proszek do pieczenia. Wkładam to wszystko w misce do lodówki. Potem, przez minimum 12 godzin, choć ja to robię przez dobę. Płukam to jeszcze raz bardzo dokładnie. Według koszerności trzeba sprawdzić, jak już mówiliśmy. Wtedy widaćczy coś jest nie tak z cieciorką, czy może jest coś, jakieś insekty. Jeżeli wszystko jest OK, biorę to do robota kuchennego. Do tego daję, powiedzmy jeżeli dałam pół kilo cieciorki, to dam dużo cebuli, siedem dużych ząbków czosnku. Ja lubię ostro, to daję dwie duże papryki chili. Daję jedną małą łyżkę soli,jedną łyżkę papryki słodkiej, półtora łyżki kuminu rzymskiego. Ma być też dużo pietruszki i dużo kolendry tzn. listki. Daję też kolendry mielonej. Wygląda bardzo podobnie do kumina. Daję około półtora łóżeczki. Mieszam to bardzo dobrze razem. Potem, jak już pomieszałam,to dam też trochę sezamu i bułkę tartą, nie mogę powiedzieć dokładnie, ale plus minus pół szklanki. Może to być moczona chwałka, które została z szabatu, albo chleb. W robocie możemy to po prostu zmielić. Na końcu dajemy ten chleb, żeby połączyło nam wszystko, bardzo dobrze to mieszamy. Ja lubię czekać z tym,nie od razu od gotować te kulki. Ale pozwolić, żeby wszystkie smaki się razem przeniknęły. Jeżeli mogę, to dwie godziny, po tym próbuję czy dobrze dodałam wszystkiego. Gotuję, patrz czy wszystko jest OK i czy przyprawy są OK, czy nie trzeba nic dodać i wtedy gotuję. Albo moją córkę proszę, żeby robiła kulki, a ja to wrzucam na patelnię. Pytanie jest: Czy smażymy czy gotujemy ? Smażymy. Możemy gotować oczywiście, ale ja ogólnie myślę, że bardziej zdrowo, co tylko mogę, ja gotuję albo wrzucam do piekarnika. Ale są takie rzeczy, których mi naprawdę szkoda. I to wtedy lepiej smażyć je na patelni. Są tutaj jeszcze bardziej szczegółowe pytania od naszych widzów. To się może do tego jeszcze odniesiemy na czacie. Ale jest też pytanie rzeczowe. Generalnie, zwrócenie uwagi na ubój religijny. Myślę, że teraz już naprawdę nie mamy czasu, żeby się tym dokładniej zajmować. Poza tym, ten temat wymagałby poświęcenia kolejnego, osobnego spotkania. Myślę, że to nam daje impuls, żebyśmy się zastanowili, może na jednym z najbliższych spotkań Żydowskiego ABC, może konkretnie zająć się właśnie tym problemem. Z zaproszonymi specjalistami od tego, żeby się tym zająć. Jeżeli państwo widzicie potrzebę i rzeczywiście, chyba istnieje obiektywna potrzeba edukacji w tym zakresie, ponieważ istnieje mnóstwo fejkowych informacji na temat religijnego uboju. W związku z tym zastanowimy się, żeby ten temat podjąć szerzej. Jest też ciekawe pytanie, bardzo rzeczowe, czy grzyby są parwe ? Ciekawe pytanie. Nawet smakują jak mięso, nieraz. Tak, grzyby należą do kategorii parwe. Można dodawać i do mięsa i do mlecznych rzeczy. Proszę państwa, nasz przepisowy czas dobiega końca. Myślę, że postaramy się tutaj na czacie umieścić odpowiedzi na te pytania czy przepisy. Postaramy się tutaj Państwa ciekawość zaspokoić. Myślę, że usłyszeliśmy dwie ciekawe opowieści, dwóch gospodyń. Każda z nich miała swoją własną ścieżkę. Właśnie chodziło nam o to, żeby to wybrzmiało tak od wewnątrz. Żeby to była taka opowieść domowa. Jak wygląda ten nasz prostu polski dom, kiedy próbujemy zachowywać zasady koszerności na co dzień. I co w związku z tym też można też Państwu zaproponować. Ja bardzo, ale to bardzo dziękuję Pani Ester Micheaszwili, za przyjęcie zaproszenia i za udział. Za opowieści również i pani Marii Kowalik bardzo dziękujemy, za przyjęcie zaproszenia i za jej opowieści. Proszę państwa, ja oczywiście muszę zapowiedzieć następne nasze spotkanie. Myślę, że zapowiada się również ciekawie. Zupełnie zmieniamy temat. W listopadzie, 9 listopada na godzinę 18:00, zaprosimy Państwa na spotkanie z panem Pawłem Passinim, reżyserem teatralnym i dyrektorem teatru internetowego. W listopadzie będziemy obchodzić stulecie śmierci Szymona An-skiego, bardzo ważnego żydowskiego pisarza i folklorysty. Zostawił po sobie absolutnie klasyczne, hitowe przed wojną dzieło, czyli "Dybuka". "Dybuk" będzie naszym wątkiem wiodącym w rozmowie na temat historii teatru żydowskiego i wzajemnego przenikania się kultury polskiej i żydowskiej. Serdecznie Państwa zapraszam na spotkanie z panem Pawłem Passinim. "Teatr żydowski - wokół Dybuka", 9 listopada, o godzinie 18:00. A za dzisiaj ślicznie dziękujemy. Postaramy się jeszcze coś uzupełnić na czacie. Do zobaczenia. Do usłyszenia. Pozdrawiamy serdecznie.