Opowieść o wystawie Tu Muranów PJM Muranów to wyjątkowa część Warszawy. Dzielnica Północna zamieszkana była przed wojną w większości przez ludność żydowską, tworzącą jej najliczniejsze skupisko w Europie. W czasie wojny przekształcona przez Niemców w największe getto okupowanej Europy. Następnie starta z powierzchni ziemi wraz z jej mieszkańcami. Planiści dźwigający stolicę z wojennych gruzów założyli tu nowe, modernistyczny osiedle. Zbudowane na gruzach i z gruzów, zasiedlane przez ludzi z całej Warszawy i Polski. Wystawa czasowa "Tu Muranów" ukazuje przekrój przez ukryte warstwy historii warszawskiego osiedla, opowiadając o wybranych miejscach, ich mieszkańcach i bywalcach. Zwiedzając wystawę, poznamy niezwykłą wielopoziomową historię Warszawy. Pod pozornie znaną warstwą, odkryjemy kolejne wymiary przeszłych, obecnych i przyszłych losów miasta oraz jego mieszkańców. Twórcy wystawy: prof. Jacek Leociak, Beata Chomątowska, Kamila Radecka-Mikulicz, wybrali 13 lokalizacji, na obszarze pomiędzy al. Solidarności, ul. Okopową, Stawkami, Bonifraterską i Miodową. O każdym z miejsc opowiadają, oddając głos ludziom związanym z nimi przed 1939 rokiem, w czasie okupacji, w okresie realnego socjalizmu i po 1989 roku. Stół z obiektami archeologicznym. W 1998 roku i w 2009 roku, w miejscu gdzie stoi dziś budynek muzeum, przeprowadzono badania archeologiczne. Odnaleziono przedmioty, które towarzyszyły mieszkańcom Muranowa w ich codziennym życiu. Pod ziemię trafiły, gdy Niemcy burzyli getto. Są wśród nich sztućce, garnki, butelki, fragmenty zastawy stołowej. Najbardziej niezwykła jest łyżka przerośnięta korzeniem. Metalowa powierzchnia łyżki pokryła się patyną, uzyskując chropowatą fakturę i nabierając brązowo-zielonkawej, miejscami szarej barwy. Trzonek skruszał, stał się cienki i krótki. Jego końcówka odłamała się, a nasadę przy połączeniu z czarką łyżki przerósł korzeń. Nalewki. Ulica powstała tam, gdzie płynęła rzeczka zwana Bełczącą lub Nalewką, gdzie stawiano drewniane skrzynie piętrzące na niej wodę, umożliwiające jej pobór i zaopatrywanie w nią mieszkańców Nowego Miasta. Owe skrzynie również nazywano Nalewkami. Od XVIII wieku przy Nalewkach osiedlali się Żydzi, a w końcu XIX wieku stanowili już większość właścicieli nieruchomości. Liczące półtora kilometra Nalewki, stały się wtedy ulicą niezliczonych sklepów, składów towarów, warsztatów, fabryczek, barów, restauracji, kawiarni, księgarni, wypożyczalni książek, drukarni i domów modlitwy. W czasie okupacji, Nalewki poszarzały i zbiedniały. Po wojnie zniknęły, zastąpione wytyczoną innym śladem ul. Nowotki, dziś ul. Andersa. Ogród Krasińskich. Ogród Krasińskich powstał w XVII wieku. W 1765 roku pałac, przy którym go urządzono, przestał być prywatną rezydencją. Wkrótce potem park otwarto dla publiczności. Na Nalewkach, obok Ogrodu Krasińskich, znalazła się jedna z bram do getta. Sam park pozostał jednak poza jego obrębem. Wytyczona przez Niemców dzielnica żydowska była całkowicie pozbawiona terenów zielonych. Po wschodniej stronie ul. Andersa, niedaleko miejsca, gdzie dziś znajduje się długi budynek, którego części mają adres Andersa 6, 8 i 10, przed wojną stała kamienica Nalewki 24. Juda Alfus sprzedawał tam wyroby galanteryjne. Po wojnie, dzieci mieszkające na ul. Nowotki wygrzebywały z ziemi różnokolorowe koraliki, pochodzące być może z jego sklepu. W latach 20. na tyłach kamienic stojących przy skrzyżowaniu ul. Franciszkańskiej i Nalewek, posadzono drzewko mirabelki. Przetrwało ono wojnę. Miejsce, w którym rosło, stało się podwórkiem domu przy Andersa 10. Drzewko znalazło się na jego skraju blisko ul. Wałowej. Państwo Alicja i Wojciech Fizytowie, którzy kiedyś mieszkali w pobliżu, w w latach 80. wyemigrowali do Stanów Zjednoczonych, z jednej z wizyt w Polsce przywieźli pestki mirabelki. Wyhodowane z nich drzewko zasadzili w swojej winnicy pod Waszyngtonem. W 2016 roku, deweloper stawiający przy ul. Wałowej nowy budynek, ściął pamiętającą wojnę mirabelkę. We wrześniu 2018 roku, na skwerze przed budynkiem przy ul. Andersa 13 zasadzono jej wnuczkę. Drzewko wyhodowane ze szczepki przywiezionej z waszyngtońskiej winnicy państwa Fizytów. Instalacja głosy. Na ścianie blisko stanowiska opowiadającego o ul. Stawki wisi wielkoformatowe praca Jadwigi Sawickiej pt.: "Głosy", przygotowana specjalnie na wystawę. Ma ona długość 2,8 metra a wysokość 4 metry. Składa się z wielu warstw ceglastoczerwonego papieru, na którym nadrukowano czarną czcionką słowo "głosy" w językach polskim, angielskim i jidysz. Tworząc instalację, artystka zdzierała kolejne płaty papieru, spod których jednak wciąż wyłaniało się to samo słowo. Praca nawiązuje do rytych na murach napisów, które wychodzą spod kolejnych warstw farby. Swoje nazwiska wydrapywali na ścianach Żydzi, przetrzymywani na ul. Żelaznej 103. Podobne, wyryte w tynku napisy odkrywano przy ul. Stawki w budynku, w którym mieszkańcom getta przychodziło czekać na załadunek do pociągów, jadących do obozu zagłady w Treblince. Treblinka.