Mirosław Reczko, historyk i anglista. Jest pasjonatem dziejów ziemi ciechanowieckiej, który przez trzy kadencje pełnił urząd burmistrza Ciechanowca. Od kilkunastu lat konsekwentnie przywraca pamięć o żydowskich mieszkańcach Białostocczyzny, zarówno na polu naukowym, jak i poprzez ratowanie materialnej spuścizny tej społeczności. Zauważywszy, że nastawienie zwykłych ludzi do spraw żydowskich w tej chwili robi się coraz bardziej pozytywne, staram się być aktywny w różnych zakątkach naszego województwa. Robimy tam spotkania, rozmawiamy z ludźmi. Kiedy studiowałem w Stanach Zjednoczonych miałem zaszczyt trafić na profesora rabina Richarda Hertza, który był osobą wyjątkową, jeśli chodzi o Żydów amerykańskich. Był to człowiek, oprócz tego, że działał na polu religijnym był budowniczym przepięknej świątyni w West Bloomfield. Był też doradcą prezydentów amerykańskich, szczególnie Dwighta Eisenhowera. Właśnie w West Bloomfield po raz pierwszy odnalazłem Księgę Pamięci, ciechanowiecką. Wtedy podchodziłem do tego jako do czegoś świętego. Było to coś szczególnego. I po latach, ku mojej radości, mogłem pomóc w tłumaczeniu tej księgi, która za kilka miesięcy zostanie wydana w języku polskim. Ale równolegle współpracuję z redaktorami w Stanach Zjednoczonych, którzy tłumaczą ją na bieżąco na język angielski. I właśnie od Księgi ciechanowieckiej zaczęła się moja przygoda z Księgami Pamięci. Jako historyk uważam, że bardzo ważną rzeczą jest, żeby opierać się na faktach. To co przez lata i teraz też słyszymy, widzimy w mediach, widzimy w publicystyce, bardzo niewiele w wydawnictwach naukowych, są to w ogromnej części opinie ludzi, nie poparte faktami. A jeśli poparte, to w sposób wybiórczy, tymi faktami, które ktoś chciał wykorzystać. Natomiast żeby móc rozmawiać o tym, co rzeczywiście było, co się wydarzyło w długim okresie mieszkania Żydów w Polsce, jak też w okresie drugiej wojny światowej, no niestety musimy dotrzeć do faktów. Księgi Pamięci gromadzą ogromne ilości tych faktów. Księgi Pamięci ważne są dla mnie też z powodów praktycznych. Chodzi nie tylko o ich przetłumaczenie i upowszechnienie, ale także o zainspirowanie miejscowych ludzi. Oprócz strony naukowej, interesuje mnie przede wszystkim praktyka. Dlatego te obiekty, przy których stoimy, to były dwie przedwojenne synagogi, które w wyniku porozumienia podpisanego z Gminą Żydowską w momencie kiedy byłem tu burmistrzem zostały zwrócone, czy przekazane gminie, naszej ciechanowieckiej i stopniowo zostały przez nas wyremontowane. Z przeznaczeniem, zgodnym zresztą z intencją Żydów, z przeznaczeniem na obiekty kultury.