Zbiory

List z 1934 r.

Muzeum otrzymało w darze od Pani Marii Bartoszewicz odnaleziony w pożydowskim mieszkaniu list. Syn (Miron?) pisze w nim do ojca (Szlomy Minkesa) w sprawie planowanego ożenku.

List znaleziony został w 1944 lub 1945 r. w mieszkaniu na piętrze domu w Siemiatyczach, najprawdopodobniej wcześniej zajmowanym przez adresata (dom należał do rodziny żydowskiej). Na parterze budynku mieściła się apteka Zygmunta Wasilewskiego, powinowatego Marii Bartoszewicz (był bratem Wiktora Wasilewskiego, męża siostry jej matki), której ofiarował znaleziony i przechowany list. Maria z siostrą, Hanną Zacharewicz (później Szczuko), zatrzymały się w tym domu tymczasowo (na kilka miesięcy) po przyjeździe z Warszawy po powstaniu. W mieszkaniu na piętrze, zanim zajęli je powojenni przypadkowi lokatorzy z kwaterunkiem, znajdowały się jeszcze pozostałości mienia poprzednich właścicieli, m.in. meble, pościel.

Treść listu (pisownia i interpunkcja oryginalna):

„4/VIII-34. Bardzo Kochani Rodzice!

Kochany Ojcie[?] [taki zapis – z kropką nad literą przed e – regularnie powraca w całym tekście]!

Twój list oraz kartę pocztową dostałem, nie mogłem jednak wyjechać z Warszawy. Do „domu” wogóle nie miałem[?] zamiaru tak prędko pojechać, najwyżej o ile bym się pozwolił, to jedynie do Sokołowa i z powrotem do Warszawy. Jedynie w wypadku mocnego spodobania się to zawitałbym do Siemiatycza na kilka godzin z tobą tę sprawę omówić i wróciłbym do Warszawy. Piszę list do [tu słowo nieczytelne; Kiwczyka?] gdzie przepraszam go za mo[je nie]przybycie. Wyjaśniłem to nie posiadaniem czasu. W swoim czasie wyjaśniłem Ci przez list, że nie ma sensu ażebym przyjeżdżał do Sokołowa przed zobaczeniem się z tą dziewczyną w Warszawie. Co do Łodzi, to odmówiłem w sposób jasny i prosty, że nie chcę tej dziewczyny. Zapoznałem w Warszawie również bardzo ładną i mądrą dziewczynę o względy której ja się dobijam a i również Elja Arnsztajn[?]. Więcej powodzenia ja mam u niej, zaprosiła mnie już do swoich rodziców, ażeby sprawę ożenki omówić. Jest to kobieta bardzo bogata, ma 20 lat i 4 miesiące, ukończyła gimnazjum a pod względem umysłowym tak wysoko stoi, że o wiele przerosła obecne[?] społeczeństwo. Swoją sympatją [od tego miejsca strona v] oraz rozwinięciem umysłowym tak wysoko stoi że wszystkie kobiety mogą się schować w jej cieniu. Jako człowiek oraz jako kobieta robi ona piorunujące wrażenie. Kocham ją szlachetnie a i również namiętnie. Posiada jednak ogromne wady: jest nadzwyczaj wymagająca w życiu, cnotliwość swoją dawno już straciła i traci..... Jednym mężem nie będzie mogła się ograniczyć. Zdaję sobie jasne sprawozdanie że zrobię największy błąd w moim życiu o ile się ożenię z tą kobietą. Najprawdopodobniej całe moje życie będzie się składało z jednego piekła. Nie potrafię zadośćuczynić wszystkim jej życzeniom, a więc poszuka innych poza ogniskiem domowem[?]. Straszna myśl. Będę się gryzł i zachoruję. A warto? Poradź teraz co mam robić. Ojcie, przecież też trochę rozumiesz [też trzeba rozumienia?] w tych sprawach. Jestem jednak tego pokroju, że logika oraz zdrowy rozsądek może zaciążyć nad uczuciem[?]. Niech ta dziewczyna ze Sokołowa przyjedzie do Warszawy. [końcówka listu dopisana wzdłuż prawego boku karty:] O ile ta dziewczyna mnie się spodoba, to przerywam z pierwszą, o ile nie, to zrobię najprawdopodobniej ten[?] błąd i się zwiążę z szatanem. Miron.”