"Czasem wiatr z domów płonących przynosił czarne latawce"
image
image
image
image
image
image
Na zdjęciach widać ulice Warszawy, ruiny, płomienie nad gettem. W jednym z kadrów kilkanaście osób wspina się na rumowisko z cegieł i patrzy na getto. Zdjęcia autorstwa Rudolfa Dameca odnalazła w 2019 roku jego wnuczka Aleksandra Sobiecka. W styczniu 2023 roku przyniosła je do Muzeum POLIN.
Zdjęcia będą prezentowane na wystawie czasowej "Wokół nas morze ognia. Losy żydowskich cywilów podczas powstania w getcie warszawskim" od 18 kwietnia 2023 roku, w 80. rocznicę powstania w getcie.
"Oto był człowiek, który szedł wzdłuż wschodniej granicy getta i robił zdjęcia. Wiemy, że był człowiekiem głęboko empatycznym, przechowywał u siebie w mieszkaniu Żydówkę, a jednocześnie głęboko poruszony tym, co widzi, miał potrzebę dokumentowania" – komentuje Joanna Fikus, kierowniczka Działu Wystaw w Muzeum POLIN.
W 1943 roku Rudolf Damec miał 34 lata. Był inżynierem z Gdyni, ale los spowodował, że od 1940 roku mieszkał z rodziną w Warszawie, a podczas powstania w getcie – przy ulicy Grzybowskiej, czyli tuż przy granicy getta. Pracował jako magazynier w Polskich Zakładach Optycznych na Grochowie. Na tej samej kliszy znajdują się portrety jego rodziny: żony Ewy, córki Xeni i synka Zbyszka. W jednym kadrze jasnowłosy chłopczyk podaje Rudolfowi szyszkę. Zaraz obok zdjęcia płonących budynków, gruzy, nad nimi kłęby dymu. I pusty plac zabaw. Siny od dymu.
Takich zdjęć – ukazujących palące się podczas powstania getto i świadków mu się przyglądających – jest bardzo mało. W kolekcji Muzeum POLIN znajdują się dwa kolorowe slajdy autorstwa Zbigniewa Borowczyka, od lat prezentowane w galerii "Zagłada" wystawy stałej Muzeum. Sam temat obserwatorów powstania w getcie jest przede wszystkim obecny w literaturze: pięknej, dokumentu osobistego, eseistyce, w opowiadaniu "Wielki Tydzień" Jerzego Andrzejewskiego, wierszu "Campo di Fiori" Czesława Miłosza, dziennikach Jarosława Iwaszkiewicza, eseju Jana Błońskiego "Biedni Polacy patrzą na getto".
Darczyńczyni zdjęć, Aleksandra Sobiecka, od 2017 roku dokumentuje losy swojej rodziny. Po powrocie do Warszawy odnalazła pudełko z kliszami. Schowane w mniejszych i większych kopertach lub pozwijane. Trochę slajdów. Zaczęła je stopniowo skanować. Negatyw ze zdjęciami płonącego getta był mocno zwinięty. Aleksandra pocięła go w części po sześć klatek, popakowała w koszulki, a następnie powkładała pod książki, żeby rozprostować.
"Te zdjęcia zrobiły na mnie ogromne wrażenie, te zza muru getta. Ja je przeglądałam, potem znowu odkładałam, żeby się jeszcze wyprostowały. Było dla mnie oczywiste, że to zdjęcia z tej części miasta, gdzie nie było getta, na stronę, gdzie było getto. Od razu sobie pomyślałam o wierszu Czesława Miłosza, karuzeli przy placu Krasińskich, która stała przy murze" – mówi.
Negatyw Rudolfa Dameca zawiera 36 ujęć, z czego 27 to zdjęcia płonącego getta, ruin getta, przechodniów patrzących na getto. Wykonany w kwietniu-maju 1943 roku. Rodzina Aleksandry Sobieckiej zdecydowała się przekazać negatyw do kolekcji Muzeum POLIN.
Tekst: Joanna Król-Komła
Czytaj więcej na portalu Polscy Sprawiedliwi >>
W 2023 roku Muzeum POLIN organizuje roczny program "Nie bądź obojętny. 80. rocznica powstania w getcie warszawskim". Jego kluczowym elementem będzie otwarcie w kwietniu wystawy czasowej "Wokół nas morze ognia. Losy żydowskich cywilów podczas powstania w getcie warszawskim", której autorką koncepcji jest prof. Barbara Engelking, kierująca Centrum Badań nad Zagładą Żydów IFiS PAN, a kuratorką Zuzanna Schnepf-Kołacz z Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN.
W tytule artykułu wykorzystaliśmy cytat z wiersza "Campo di Fiori" Czesława Miłosza, napisany w kwietniu 1943 roku.
Wszystkie skany negatywów: Muzeum POLIN, Fundacja Archeologia Fotografii
Rudolf Damec urodził się w 26 stycznia 1909 roku w Dziećmorowicach na Śląsku Cieszyńskim, a zginął 11 maja 1969 roku w Ghanie, w wypadku samochodowym. Jechał wynajętą taksówką, chciał zobaczyć zaporę na rzece Wolta w Akosombo. Stało się to dokładnie w drugie urodziny Aleksandry, które obchodziła w Warszawie. Nie miała więc szansy poznać swojego dziadka. Dzieli z nim jednak – międzypokoleniowo i duchowo – pasję poznawczą. Rudolf Damec był taternikiem, fotografem, dużo podróżował. Matematyka i historia zawsze były pasjami Aleksandry Sobieckiej. Studiowała pedagogikę, zarządzanie ryzykiem i filozofię. Od lat rekonstruuje historię swojej rodziny oraz dokumentuje jej losy. Od 12 roku życia, gdy otrzymała pierwszy w życiu aparat, fotografuje i dokumentuje ważne dla niej wydarzenia.